Wyjazd nad morze z dzieckiem to zawsze dobry pomysł na rodzinny wypoczynek. My w tym roku zdecydowaliśmy się odwiedzić Mielno. Wybraliśmy się dość nietypowo, bo w pierwszej połowie maja, czyli jeszcze przed sezonem wakacyjnym. Czy była to dobra decyzja? Jakie ciekawe miejsca w Mielnie i jego okolicach udało nam się zobaczyć? W jakim hotelu zatrzymaliśmy się z dziećmi?
Plaże Mielno
Pogoda nas nie rozpieszczała. Było chłodno i wietrznie. Nie mogliśmy jednak „odpuścić” żadnej plaży. Kiedy tylko przechodziliśmy niedaleko dojścia do morza musieliśmy skorzystać i chociaż na chwilę pospacerować nad jego brzegiem. Przyznam, że mam sentyment do morza i spoglądając w jego dal wspominam mój jesienny rejs po Bałtyku. Chciałabym kiedyś wrócić jeszcze na morze pod żaglami.
Mielno
Przyznam szczerze, że jest to jedna z najbardziej nietypowych miejscowości przez jakie miałam okazję przejeżdżać. Skupiona w sumie przy jednej ulicy, bardzo długa i ściśle nastawiona na turystykę. Rewelacyjna jako baza wypadowa do innych większych nadmorskich miejscowości. Dla nas Mielno sprawdziło się idealnie – cisza, spokój, mało turystów (atut pobytu przed sezonem) i brak wszechobecnych straganów, cymbergajów itd.
Hotel dla dzieci w Mielnie
To właśnie w naszym hotelu w Mielnie spędziliśmy najwięcej czasu. Nieprzypadkowo, bo taki właśnie był plan. Zależało nam na obiekcie blisko morza z basenem, salą zabaw dla dzieci i przynajmniej częściowym wyżywieniem. Wybór padł na Mielno Holiday Apartments. Większość z was mogła jeszcze o nim nie słyszeć, ponieważ jest to dość młody hotel, który został otwarty w drugiej połowie 2018 roku. Kilka drobiazgów wymaga dopracowania, ale obiekt ma duży potencjał.
Ja mogłam podziwiać wschód słońca nad morzem podczas porannego biegania, Damian wygrzał się w saunie, dzieci szalały w basenie i na małpim gaju. Dla każdego coś dobrego. Z posiłków najlepsze były zdecydowanie śniadania.
Pomnik morsa w Mielnie
Chłopcom w Mielnie zdecydowanie najbardziej (poza morzem i hotelem) spodobał się właśnie pomnik morsa. Najchętniej by z niego nie schodzili. Przytulasom i głaskaniu nie było końca! Symbolizuje on odbywające się w Mielnie Międzynarodowe Zloty Morsów.
Gąski
To był nasz wspólny pierwszy raz. To właśnie Latarnia Morska w Gąskach na zawsze będzie tą wyjątkową latarnią, na którą wspięliśmy się po raz pierwszy. Damian wszedł na sam szczyt i wyszedł na taras widokowy, pomimo lęku wysokości. Oli samodzielnie wszedł i zszedł z latarni, a Franio w górę pokonał połowę trasy, po czym samodzielnie zszedł. Jestem z moich chłopaków bardzo dumna!
Jeśli uważacie, że latarnia to nic takiego, to zapewniam was, że warto „zaliczyć” każdą napotkaną na swojej drodze latarnię. Odrobina wysiłku fizycznego uhonorowana niesamowitym widokiem z tarasu. Wspaniałe doświadczenie i ekstremalne emocje.
Jeśli macie wątpliwości czy akurat dzisiaj latarnia jest czynna, to możecie zadzwonić do przesympatycznego latarnika.Spodobała się wam ta latarnia? Oto obszerniejszy wpis na jej temat: Latarnia w Gąskach – szlakiem polskich latarni morskich. Znajdziecie w nim historię obiektu, dużo zdjęć i kilka ciekawostek.
Koszalin
Przyznam szczerze, że Koszalin kojarzyliśmy raczej ze środkową Polską, a nie morzem. To miasto było naszą zakupową bazą wypadową, która kilkukrotnie ratowała nam skórę. W Pizza Hut zjedliśmy obiad a w Decathlonie dokupiliśmy pieluszki do kąpieli i klapki basenowe dla chłopców.
Kołobrzeg
Kiedy zobaczyłam jak blisko mamy do Kołobrzegu, to nie mogliśmy nie odwiedzić tej znanej nadmorskiej miejscowości. Byliśmy dość mocno zaskoczeni, ponieważ tutaj były dosłownie tłumy! Wycieczki dzieci i młodzieży oraz mnóstwo starszych osób najprawdopodobniej wypoczywających w uzdrowiskach. Tutaj czuć było życie, energię i klimat nadmorskich kurortów. Bez przesadnych tłumów i kiczu – tak jak lubię najbardziej. Więcej informacji i ciekawostek o Kołobrzegu i jego atrakcjach, a także całą masę zdjęć znajdziecie w odrębnym wpisie: Kołobrzeg – nadmorski kurort z atrakcjami dla dzieci.
Kiedy dzieci podrosną…
Ogrody Hortulus i Hortulus Spectablis
Tak bardzo chciałam zobaczyć te ogrody. Niestety nie można się po nich poruszać z dzieckiem w wózku. Jest to tak duży obszar, że z dwulatkiem bez wózka ani rusz, więc musieliśmy odłożyć tę przyjemność na kiedy indziej. Szkoda, że tworząc te ogrody nikt o tym nie pomyślał. Mówienie już na starcie NIE małym dzieciom i osobom niepełnosprawnym nie jest ok.
Piernikowy Dom Do Góry Nogami
Wygląda może dość kiczowato, ale to genialna atrakcja zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Niestety był jeszcze zamknięty, poza tym chłopcy są zdecydowanie za mali by poruszać się po takim obiekcie. Wiem co mówię – weszliśmy kiedyś do takiego domku z Damianem w Rabkolandzie w Rabce Zdrój. Dla nas było to wyzwanie, więc nasi chłopcy poczekają jeszcze chwilę na takie wyzwania.
Park linowy Tukan
Niestety również był zamknięty a szkoda, bo Oluś z pewnością chętnie by się na nim powspinał. Sama chętnie weszłabym na trudniejsze trasy, a co! Must see na naszej liście przy kolejnym pobycie w Mielnie.
Liczę, że kiedy będziemy tutaj następnym razem będzie już oddana do użytku Leśna Pętla Przygód I Tajemnic w Mielnie.