Uwielbiam gry Granny, choć czasem zdarzają się wadliwe partie danej gry. Na szczęście nam zdarzyło się tylko raz i oby już więcej się nie powtórzyło. Ostatnie nasze zamówienie było takim lekkim szaleństwem. Kto mając w domu dwulatka zamawia gry dla czteroletnich i starszych dzieci? Jak to kto? Ja! No piękne są, rozwijają, uczą i bawią. To dlaczego miałam się nie skusić? Co?!
Otwieramy wspólnie grę, wypychamy z kartonikowych ramek elementy i próbujemy oczywiście w nią zagrać. Najpierw dziecko w wielkim skupieniu przegląda karty, planszę do gry i małe pudełeczka. Akcja zaczyna się rozkręcać, kiedy to udaje się otworzyć dziecku pierwsze pudełko i nie wiedzieć skąd wie ono, że trzeba je powąchać. Dzieci wiecznie nas zaskakują. Śmiechom i chichrom nie ma końca. W końcu nie często spotyka się zapachowe pudełka!
Myślałam, że to już będzie na tyle, a tu nie! Oli bierze w ręce instrukcję, będącą jednocześnie planszą, i ją rozkłada na łóżku. Matka zachęca dziecko do zabawy i mówi: Synku, zobacz jakie pyszne ciasto upiekła babcia na obrazku! Znajdziesz takie same? Długo prosić nie trzeba, bo małe rączki w mig odnajdują właściwy element i z dumą kładą go na planszy. Oczywiście gestykulacja w tej chwili gra największą rolę, bo dziecko dumne ze swojego dokonania bije brawo i pokazuje matce swoje dzieło. Kurcze! Dla takich chwil warto żyć! Niby taka pierdoła – powiedziałby ktoś, kto nie ma dzieci. Jednak oboje, ja i Oli, śmiejemy się i bawimy w najlepsze. Jest cudnie! Macierzyństwo ukazuje wcześniej nieznany sens życia.
Tę grę mamy już jakiś czas i Oli bardzo chętnie do niej wraca. Rozkłada ja sobie na stole albo podłodze i zaczyna wyszukiwać elementy znajdujące się na planszy na kartonikach i je dopasowywać. Woła wtedy tylko kogoś co jakiś czas i pokazuje jak dobrze mu idzie. To nie pierwsza gra tego typu w naszych zbiorach i na pewno nie ostatnia. Jest super!
Żeby nie było tak słodko, to bardzo żałuję, że plansza to po prostu składany kawałek papieru. Nasza jest już na zgięciach wyblakła i chcąc nie chcą musimy ją zalaminować w jakiejś drukarni, bo niestety przekracza trochę format A3, który obsługuje nasz laminator. Gdyby nie licha jakość planszy byłaby to gra wręcz idealna.
Zawartość pudełka:
Grube kartonowe pudełko kryje w sobie 6 pojemniczków z zapachami (dym -palone drewno, jabłko, mięta, mydło, róża i trawa), 24 żetony z obrazkami oraz instrukcję – plakat.
Istota gry:
- Twórz grupy obrazków (nauka klasyfikowania, dostrzegania związków i podobieństw).
- Szukaj obrazków na plakacie (doskonalenie percepcji wzrokowej).
- Wąchaj zapachy i łącz je z konkretną ilustracją (doskonalenie umiejętności rozróżniania zapachów).
Wrażenia:
Gra, która uczy dziecko spostrzegawczości,refleksu, logicznego myślenia i dokładności. Coś, co pomoże rozwijać małą motorykę dziecka, zasób jego słownictwa, a nawet zmysł węchu. Świetny pomysł, który sprawdza się u większości dzieci. Już nie raz słyszałam na jej temat same ochy i achy. Teraz w końcu mamy ją i my!
Cena w aros.pl: 29,19 zł